Firmy i zatrudnieni chcą pracy zdalnej. Kodeksowy gorset nie jest im potrzebny

2019.07.05

Możliwość wykonywania pracy przy własnym biurku, z domu czy nawet z dowolnego miejsca na świecie można by nazwać nieco górnolotnie zdobyczą cywilizacyjną XXI w. Pracownicy traktują to jako dodatkowy benefit od firmy, a pracodawcy oszczędzają m.in. na kosztach lokalowych. Jednak gdy przechodzimy na grunt przepisów, to sprawa nie jest już taka gładka. Mamy tu bowiem specyficzny dualizm. Mianowicie odrębnie funkcjonuje u nas telepraca, uregulowana w kodeksie pracy, a odrębnie praca zdalna, która nie mieści się w pojęciu tej pierwszej (choć w praktyce telepraca jest po prostu odmianą szeroko rozumianej pracy zdalnej). Kłopot z telepracą jest taki, że przepisy – nawet mimo ubiegłorocznych zmian – są mało elastyczne, a pracodawcy, aby z nich skorzystać, muszą spełniać dodatkowe wymagania formalno-proceduralne. Dlatego firmy w większości omijają regulacje o telepracy. Wybierają za to pracę zdalną, która lepiej odpowiada na ich potrzeby. Zresztą o tym, że telepraca się nie przyjęła, świadczy też jej postrzeganie przez pracowników. Wielu bowiem, gdy słyszy „telepraca”, myśli, że chodzi o call center. Gdy zaś mowa o pracy zdalnej, pomyłki raczej należą do rzadkości — r. pr. Robert Stępień komentuje dla Dziennika Gazety Prawnej. 

Artykuł dostępny jest tutaj.